Ze słowem jest jak z destylatami - żeby dojrzeć muszą odrobinę przeleżakować. W ten sposób uzyskuje się balans. Moim zdaniem dobrze zrobiło to Twojemu wierszowi - teraz jest doskonale.
Zmierzasz konsekwentnie w kierunku prozy poetyckiej. Takie odnoszę wrażenie. Opowiadasz o codzienności w rozbudowanych poetyckich obrazach. Czuć w nich pogodzenie się z losem peela. Chociaż to złe określenie. To raczej rezygnacja.
Teraz uwagi. W ostatnich wersach pierwszej strofoidy powtarzasz słowo "mam" - zrezygnowałabym z tego drugiego. "potem wałek. symetryczny wzór na niedokończonej / opowieści. idź już." - tu pokombinowałabym z wersyfikacją.
"post scriptum. / tyka zegar po dziadkach bez twarzy. / zapach ciągle tkwi w rzeczach. mówi." - to mój ulubiony fragment. Ukazuje niezmienność rzeczy martwych i jednoczesne zamazywanie się wspomnień.
Spokojnej nocy, M.
Nowy wiersz o tytule Lord Vader śpiewa Cohena:
płakałeś długo
kiedy zauważyłeś że jednak wszystko
się kończy
późno
to było cztery lata temu
w klubie
kiedy ...